Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 17 - Emigracja - Rok 1863.djvu/11

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    skarby: rękopisy, księgi, zbiory, dokumenty. Czy je odzyska kiedy? Włożył w nie tyle życia, tyle mozolnej pracy, ciągle ich potrzebuje, — lecz tutaj ich nie ma.
    Na ścianach izby mróz soplami lodu skrzy się i świeci, na szczęście jednak atrament nie zamarzł. Można pisać, choć ręce od zimna sztywnieją, jeszcze pracować można.
    Zgromadził trochę książek, leżą na biurku, na półce, tutaj mu chyba nikt ich nie zabierze, — nie rozstanie się z niemi. Ostatni skarb, jedyny i drogo nabyty!
    Godzina południowa, gospodyni obiad przynosi: herbata, suche grzanki.
    Starzy ludzie niewiele potrzebują.
    Znowu ktoś puka — gość. Dawny uczeń, przyjaciel. Ze zdumieniem patrzy na obiad i ściany.
    — Mistrzu nasz — nie śmiem mówić, ale...
    — Chcesz mię znowu stąd zabrać? Nie wyjadę. I niczego nie potrzebuję. Mam wszystko. Patrz, jak moja praca rośnie! Pragnę tylko skończyć przed śmiercią.
    — Mając większe wygody, mógłbyś dłużej pracować, profesorze. Przywiozłem ci właśnie bardzo rzadki okaz, zdaje się — bardzo stary.
    Oczy starca zapłonęły jasnym blaskiem, wyciągnął drżące ręce, bierze stary pieniądz, ogląda go z zajęciem.
    — Gdybyś tylko pozwolił, profesorze — tylu nas jest — wszystko, co do jednej kartki przewieźlibyśmy sami.
    — Ciekawa, rzadka sztuka, — nie mam takiej. Dziękuję ci, bardzo dziękuję! O tamtem nie mów. Nie chcę. I tak zabierzecie mię wkrótce.


    Straszna nędza pośród „pielgrzymstwa“[1] polskiego. Francja gościnności im nie odmówiła, wy-

    1. Tak nazwał Mickiewicz wychodźców z kraju po r. 1831.