Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 16 - Królestwo Polskie 1815-31.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I znowu lat trzy przeszło bez śladu, bez wieści,
Lecz nie wiedzieć kto szerzył w Warszawie powieści,
Że on żyje, że męczą, że przyznać się wzbrania,
I że dotąd nie złożył żadnego zeznania;
Że mu przez wiele nocy spać nie dozwalano,
Że karmiono śledziami i pić nie dawano;
Że go pojono opjum, nasyłano strachy,
Larwy; że łaskotano w podeszwy, pod pachy...
Lecz wkrótce innych wzięto, o innych zaczęli
Mówić; żoną płakała, wszyscy zapomnieli.

Aż niedawno przed domem żony w nocy dzwonią
Otworzono: oficer i żandarm pod bronią,
I więzień... On! każą dać pióra i papieru,
Podpisać, że wrócony żywy z Belwederu.
Wzięli podpis i palcem pogroziwszy: — jeśli
Wydasz... — i nie skończyli: jak weszli, odeszli.
To on był. Biegnę widzieć; przyjaciel ostrzega:
Nie idź dzisiaj, bo spotkasz pod wrotami szpiega.
Idę nazajutrz: w progu policyjskie draby;
Idę w tydzień: on sam mię nie przyjmuje, słaby.
Aż niedawno za miastem w pojeździe spotkałem.
Powiedziano, że to on, bo go nie poznałem.
Utył, ale to była okropna otyłość:
Wydęła go zła strawa i powietrza zgniłość;
Policzki mu nabrzmiały, pożółkły i zbladły,
W czole zmarszczki pół wieku, włosy wszystkie spadły.
Witam: on mnie nie poznał, nie chciał mówić do mnie.
Mówię, kto jestem: patrzy na mnie bezprzytomnie;
Gdym dawnej znajomości szczegóły powiadał,
Wtenczas on oczy we mnie utopił i badał...
Ach, wszystko, co przecierpiał w swych męczarniach dziennych,
I wszystko, co przemyślał w swych nocach bezsennych,
Wszystko poznałem w jednej chwili z jego oka!...
Bo na tem oku była straszliwa powłoka:
Źrenice miał podobne do kawałków szklanych,
Które zostają w oknach więzień kratowanych,
Których barwa jest szara jak tkanka pajęcza,