Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 15 - Królestwo Polskie po roku 1815.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Otóż przybyli na miejsce wybrane. Jakże tu świeżo, zielono i cudnie! Las młody, wzgórze i błękitna rzeka, — doprawdy piękniej nie mogło być w raju.
Ale trzeba się zabrać do roboty: na wózkach nadciągnęła żywność, samowary, — trzeba je ponastawiać, rozpakować prowianty i przygotować wszystko, nim przyjadą goście: Mickiewicz koło południa dopiero nadjechać może, — nie czas przy nim gospodarować.
Rozpalono na łące ogromne ognisko, pod staremi drzewami rozłożono bufet: chleb, wędliny, owoce, garnki z mlekiem, talerze, łyżki, noże, dzbany z wodą. Kto głodny, może się zaraz posilić.
Posilają się chętnie, bo marsz dodał apetytu. Potem gonitwy, śpiewy. Niektórzy pospieszyli na spotkanie gościa, inni wyglądają na drogę ze wzgórza.
Na drodze tuman kurzu — Jedzie! jedzie!
Wszyscy biegną w tę stronę, zatrzymują bryczkę, biorą Adama, prowadzą ze śpiewem, z okrzykami radości. Dzisiaj już wiedzą, że to chluba kraju: wielkie serce i wielki talent.
Przyjechał dzisiaj, aby uczcić Zana, tego twórcę jedności i przyjaźni, ducha wytrwałej pracy i energji.
Po powitaniach cisza, — wszyscy stają kołem, otaczają Adama i Tomasza. Mickiewicz w prostych słowach wypowiada wszystko, co czują i co myślą, mówi, ile mu zawdzięczają, czem był i jest dla nich dotąd, wreszcie na pamiątkę wręcza mu od kolegów i przyjaciół pierścień z napisem: »Przyjaźń — zasłudze«.
Zan wzruszony dziękuje. Nie wiedział, co go