Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 13 - Czasy saskie, Stanisław August Poniatowski.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

coby podjął się spór rozsądzić. Przecież gdzie jest niezgoda, zawsze bywa sędzia.
Kogóżby sędzią obrać? Rozumie się — silnego, żeby mógł zmusić do spełnienia wyroku, lecz zarazem takiego, któremu ufają ci i owi.
Takim sędzią postanowiono obrać cara Piotra Wielkiego.
August II mu ufa, bo to sprzymierzeniec. Dla niego przecież wplątał się w wojnę z Karolem XII i na czas jakiś utracił koronę. Pewnie Piotr Wielki sprawę na jego korzyść rozsądzi.
Lecz i konfederaci ufają Piotrowi, — wcale go nie uważają za przyjaciela Augusta. A siłę ma, by do posłuszeństwa go zmusić.
Piotr Wielki także pragnął być sędzią w tej sprawie, bo to zapewniało mu w Polsce znaczenie i posłuszeństwo: gdzie dwóch się kłóci, tam trzeci korzysta.
Zgodził się więc Piotr Wielki zostać sędzią pomiędzy królem a konfederacją, lecz postawił warunek: — jego poseł wyrok odczyta na sejmie, a sejm wysłucha i przyjmie w milczeniu.
Sejm będzie — niemy.
Różne mieliśmy sejmy: piękne i poważne, na których mądrzy mówcy wskazywali posłom drogę obowiązku, miłości ojczyzny i chwały.
Mieliśmy sejmy burzliwe i smutne, gdzie zrywano obrady, narażając kraj na nieszczęścia.
Ale nie było jeszcze dotąd sejmu, na którym nie zabrałby głosu żaden z posłów.
A właśnie taki będzie. Zjechali się, zasiedli