Strasznem wspomnieniem są Cecorskie pola. Tutaj Polak wieszczą odebrał przestrogę, jak zgubne są następstwa samowoli.
Wielki hetman koronny, Stanisław Żółkiewski, wódz wsławiony tylu zwycięstwy, wzór męstwa i odwagi, tu bohaterskie życie oddał za kraj i wiarę, aby chwalebną śmiercią zmyć winy rodaków i króla.
Rodaków — gdyż niebacznie, samowolnie mieszając się do zwykłych wołoskich zatargów o władzę hospodarską, ściągnęli na kraj Turka, jednego z najgroźniejszych wówczas nieprzyjaciół.
I winy króla — który przeciw groźnej tureckiej potędze posłał garstkę rycerstwa, 8 tysięcy liczącą, i sędziwego wodza, — jakby jeden człowiek mógł wystarczyć za krocie.
Żółkiewski, oceniając słusznie położenie, w liście do króla wyrzuca mu śmiało ten lekkomyślny rozkaz i mówi: »na śmierć posyłasz mię, królu«.
»Drżę o ten kwiat młodzieży« pisze dalej, »wojna z Turkami nie jest igrzyskiem; tyle państw i królestw rozbiło się już o tę skałę. Nie tak czynił poprzednik W. K. M.«
Wypowiedział, co myślał, lecz obowiązek spełni, a co jest w ludzkiej mocy, uczyni z pewnością, aby i kraj osłonić i nie zmarnować życia powierzonych mu zastępów.