rzało, a przywiązane to, a poczciwe, w ogieńby poszli za mnie, gdyby tego okazała się potrzeba! Krzywdę śmiertelnąbym im wyrządziła, gdybym chciała drobiazgowo każdą ich czynność kontrolować...
I trzeba przyznać, że, ku ogólnemu zdumieniu, metoda cioci Zuzi wydawała wyjątkowo dobre rezultaty, bo służba, całą duszą swej pani oddana, tak szczerze pilnowała jej intesesów, jakby o ich własność chodziło. Nie pamiętano, aby, od kiedy pani Wołoknicka ster rządów nad Szumlanką objęła, wydarzyła się kradzież, lub jakie nadużycie się wykryło.
Był to system ślepego zaufania, tak prosty w gruncie, że się nikomu w głowie mieścić nie mogło, w jaki sposób ład tam panuje wzorowy. Ponieważ jednak tak było bez wątpienia, z czasem sąsiedzi i znajomi przestali się dziwić i panią Zuzannę przestrzegać, chyba tylko czasem powiedział który, grożąc jej, żartem:
— Już to kochana pani Zuzia to nam zupełnie służbę rozbałamuca! Gdy się komu reprymendę powie, wnet Szumlankę za przykład stawia:
„U pani Wołoknickiej to ze wszystkiem inaczej — powiadają. — Tam wszystko wolno, a pani to już taka dobra, że nie tylko nie wypomina, że wzięto za dużo ze śpichrza lub śpiżarni, ale jeszcze poklepie po ramieniu i mówi:
Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/73
Wygląd
Ta strona została skorygowana.