Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stępnie nie uszło jej uwagi, że papierośnica, z której zwolna właśnie wydobywał cygaro, jakby namyślając się, czy ma je w obecności pań zapalić, ozdobiona była monogramem, nad którym unosiła się misternie wyrobiona hrabiowska korona.
Schował jednak cygaro, a natomiast trzymając w ręku papieros, zwrócił się do pań z uprzejmem zapytaniem:
— Czy wolno?...
Pani Skalska skwapliwie udzieliła pozwolenia — i chociaż pojmowała doskonale, iż jest to najprostsza forma grzeczności z jego strony, rozliczała w duchu, iż będzie jednym z tych drobnych pretekstów, służących nieraz do zawiązania znajomości w podróży.
W chwilę potem, gdy panie zapragnęły otworzyć okno, a nie mogły z tem same poradzić, pośpieszył natychmiast z pomocą. Na tem jednak skończyły się wstępne kroki, na które rozliczała pani Antonina, — pomimo bowiem, że dość wyraźnie rzuciła parę ogólników, dających mu możność wtrącenia słówka do rozmowy, nie skorzystał z tego, i zasunąwszy się wygodnie w głąb’ fotela, nie odrywał oczu od francuskiej książki w żółtej okładce, która zdawała się całkowicie pochłaniać jego uwagę.
Po paru nieudanych próbach pani Skalska dała na pozór zupełnie za wygranę. Jednak w wyborze tematów rozmowy widoczną była