Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Czy ze zdrowiem pani można tego rodzaju rzeczy przedsiębrać?...
Eliza skarciła go wzrokiem i rzekła ze spokojem i godnością:
— Nie pozwolić mi nie tylko pan, ale nikt na świecie nie ma prawa. Ojca nie mam! Tadeusza uprzedziłam o mojem postanowieniu; zresztą wcale go ono tak, jak pana, nie przeraża.
— Bo Tadeusz nie rozumie, że takie życie to śmierć niechybna dla pani! — zawołał, zrywając się i chodząc niespokojnie po pokoju. — Co on zresztą może wiedzieć o tem! Za daleko jest od tego życia; z daleka to nawet pięknie wygląda!... Ale ja, jako lekarz, powiadam, że pani nie obliczyłaś się z siłami, że to jest dla pani samobójstwo moralne!...
— Przesadza pan, panie Bolesławie — rzekła Ela, wciąż tym samym spokojnym tonem. — Nie zrobiłam tego postanowienia lekkomyślnie; myślałam o tem długo i badałam siebie, czy wytrwam; teraz chodzę do szpitala, stryj Hilary tam leży, paraliż stopniowy z dniem każdym ostatnie iskry życia w nim tłumi... doktor przepowiada rychły koniec. Przytem innych chorych doglądam. Nie trwoży mnie widok tych cierpień; przeciwnie, im bliżej im się przyglądam, tem więcej widzę, jak zadanie, które podjęłam, droższem mi z dniem każdym się staje.
— Więc pani sądzi — zawołał Bolesław, — że