Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dżasz tak prędko! — mówił doktor, potrząsając kilkakrotnie dłoń Bolesława. — Ale niema co! jechać trzeba, zdawać corychlej egzamina. A potem wracaj pan do nas! Tu miejsca dosyć, roboty huk, prędko postawimy cię na nogi.
Ale Bolesław przecząco wstrząsał głową.
— Tam roboty jeszcze więcej — odpowiadał na to, — roboty pilnej, niecierpiącej zwłoki. Nadprodukcyi intelligencyi nie mamy jeszcze powodu się obawiać, a człowiek czynu wszędzie znajdzie pole do działania. Ale przedtem jeszcze na rok przynajmniej wyjechać muszę za granicę.
Snuł projekty, mówił ciągle o tem, ale pomimo to dnia wyjazdu dotąd nie oznaczał. Była siła tajemna, która myśli jego usidlała i przykuwała. Tłómaczył się, że musi dokończyć ważną, rozpoczętą tu rozprawkę.
— Łatwiej mi to zrobić teraz — powiadał, — niż po powrocie do domu, gdzie nieprędko będę mógł ze skupieniem zabrać się do roboty.
Pisał ją prawdopodobnie w nocy, bo po całych dniach przesiadywał u Horoszkiewiczów. Dobrze im tak było we troje. Eliza, której opieki mniej teraz potrzebował Tadeusz, zajmowała się potrosze kuchnią. Pod jej kierunkiem przyrządzały się dla Antoniny Nikonorówny (gdyż tak staruszce gospodyni było na imię) niepojęte potrawy. Dymiący bigos entuzyastycznym przyjęty był przez młodzieńca okrzykiem. Razowicz