Gdy mówił:
— Zbudź się, Beethowenie!...
Albo:
...Każda ludzka dusza,
Co bohatersko idzie przez boleść i trud,
Jest jedną chwilą w dniach Prometeusza —
Bo Prometeusz to człowieczy ród!
...............
Czy to boleść, czy to wiara,
Czyn, czy mądrość, czy ofiara —
Wszystko woła ognia z nieba!...
A dalej, gdy podróżny mówi do wiodącej go Muzy:
Idę wyzywać wszystkie męki!
Albo na tarczy zostanę,
Albo wrócę zwycięzcą po wieniec z twej ręki!...
Muza przestrzega młodzieńca:
Ach! Nie wzywaj cierpień — przyjdą niewołane.
Przyjdą w liczbie, co ciebie samego zadziwi...
Edward podkreślał silniejsze ustępy z taką mocą słowa, że ogólny wywołał poklask.
Deklamował jeszcze z pamięci ustępy ze Słowackiego, a zakończył płomienną „Ekstazą“ Tetmajera:
Nie widzę, szukam cię oczyma, biała!
Mówił jakby w zachwyceniu, zapatrzony w dal. Ani razu wzrok jego nie padł wtedy w stronę uroczej czarodziejki, a jednak czuła, że do niej stosował te wyrazy, i wydał się jej ogromnie zajmującym i pięknym w tej chwili.
Ela także śledziła wzrokiem grę twarzy mło-