Strona:Natalia Dzierżkówna - Ela.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się do walnej i niespodzianej porażki, której dokonała kobieta, i to właśnie kobieta, należąca do sfery uprzywilejowanej, o której przed chwilą wyrażał się ze wstrętem i pogardą.
„Manekin bezduszny, jak wszystkie one!“ ma jednak widocznie moc atrakcyi niesłychaną — pomyślała i widocznie coś z tych myśli odbiło się bardzo wyraźnie w jej wzroku, skierowanym na Brzezika, gdyż on w chwili, gdy się skrzyżowały ich spojrzenia, oczy nagle spuścił, a ciemny rumieniec twarz jego oblał.
Korzystając z pierwszej możliwości ucieczki, gdy się panie zajęły przeglądaniem albumów i kart pocztowych, które Zosia kollekcyonowala z zapałem i woziła wszędzie ze sobą, Edward się wymknął do siebie i tam rzucił się jak długi na łóżko, oburącz ściskając pulsujące skronie. Leżał tak długą chwilę bez ruchu, jakby chcąc gwałtem myśli zebrać.
— Co to było?... Co się ze mną stało?... — powtarzał jak nieprzytomny. — Urzekła mnie!.. Demoniczne, przeklęte oczy!... Elo! Elo! — wyrzekł głośno prawie, rozpaczliwie przywołując obraz tamtej, by się nim jak tarczą osłonić; ale przepaściste oczy Meny świdrowały mózg jego aż do bólu...
Nagle zerwał się na równe nogi, wytężywszy całą siłę woli, aby się otrząsnąć z wrażenia.
— Cóż znowu! Dzieciństwo! — zawołał. — To jest właśnie ta straszna siła kobiecego czaru,