Strona:Narcyza Żmichowska - Prządki.pdf/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wynagrodzić: ani słowa nie powiem, tylko ciągle będę przędła.
— I owszem, moja Jadwigo, przychodź nam bajki prawić, dzisiejsza nieźle ci się udała, tylko mi więcej nie strasz moich kobiet.
— Już ja też więcej takich nie umiem. Na ten raz tylko przygotowałam się u nas we dworze, a sama panienka ze trzy dni mnie uczyła, gdzie mówić po cichu, gdzie głośno.
— Oho! jak widzę, to zupełny był spisek — przerwała pani z uśmiechem — nawet Ulina do tego należała i sprowadziła cię znienacka.
— Za to ją nauczyłam piosenki — odpowiedziała Jadwiga, serdecznie ściskając kolana dobrej pani, która jej oddała wstążkę, jabłka i orzechy.
— Dobranoc wam, moje dzieci — rzekła potem do wszystkich.
— Niech Bóg da jutra szczęśliwie doczekać — odpowiedziały przychylnie, i... skończyła się wieczorynka z wielkim moim smutkiem, że prawdziwego ducha nie widziałam.