Strona:Narcyza Żmichowska - Prządki.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w oborze przy krów dojeniu, w kościele nawet, wśród wszystkich głosów piskliwych, niezgodnych czasem, wznosił się jej głos czysty i smutny: widać, że śpiew musiał być jej najgorętszą modlitwą. Ulina więc najpierwsza ozwała się znaną dobrze wszystkim piosenką: »Już miesiąc zaszedł, psy się uśpiły«. — Szczęśliwy Karpiński — w ustach ludu żyje! — Zaraz kilka innych głosów złączyło się z Uliną, a ja słuchałam z zajęciem, jakby czego nowego, i żałowałam, że nie mogę wyrzekającej Laury o jej przechowanym ostrzedz kochanku. Kiedy skończyły, pani z dobrocią rzekła do Uliny:
— A czy usłyszymy dzisiaj co nowego?
— Oj, i coś zupełnie nowego — odpowiedziała z radością, sama się ciesząc, że jeszcze będzie mogła śpiewać, bo poczciwa Ulina nigdy się o to długo prosić nie dawała; — była tu wczoraj moja krewniaczka z Krzywicy, nauczyła mnie też ona pięknej, pięknej piosneczki.
Wszyscyśmy uszu nadstawili, ja najwięcej, a na słowo Uliny tak mi się spodobała śpiewka, że później na pamięć nauczyłam się całej. Oto jest:

Jak dzień po dniu w polu świta,
Tak dzień po dniu raniuteczko
Jasio swoją Kasię wita
Na dzień dobry pioseneczką.

»Kasiu moja, Kasiu miła!
Jutrzenkać już zaświeciła,
A mnie pług czeka z robotą:
Twoją najpierw zorzę grzędę,
Dla ciebie pracować będę,
Oj, dla ciebie, to z ochotą!