Strona:Narcyza Żmichowska - Poganka.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
27

po długich słotach i po wichrach mroźnych, cóż się na gruncie zostanie? Bóg z tobą, Metodysto! z tobą uśmiech twej kochanki, i złoto twego zarobku, i szczęście twego marzenia — a od ciebie precz szatany — precz obłuda i nieśmiałość, precz ascetyzm i rachunki!
O Edmundzie[1] «mistyku» nasza Emilka tak mówiła zawsze: Mój Boże! jacy to ludzie są niesprawiedliwi! czego oni chcą od tego chłopca? Wyrysował im tyle ślicznych obrazków, wypowiedział tyle ślicznych myśli, a oni koniecznie zapędzają go jeszcze do innej roboty — łają o niepraktyczność i próżniactwo.
Przecież trzeba poprzestać na tem, co kto przyniesie, szczególniej gdy jest daleko więcej takich, co nic nie przynoszą, a nawet i takich, co wynoszą ze wspólnej towarzystwa skarbony. — Lecz jak widzę, towarzystwo rozkaprysiło się teraz. Przyjdzie człowiek z sercem, to go pyta: a masz ty talent? — przyjdzie człowiek z talentem, to nań woła: a masz ty serce? — i tak ciągłe wymagania tylko.
— Ależ moja Emilciu, rzekłam raz do niej, cóż robić, jeżeli towarzystwu koniecznie ludzi z sercem i talentem trzeba?
— Jeśli trzeba koniecznie, odpowiedziała mi na to, nie wątpij Gabryello, że ich Pan Bóg ześle; jeżeli zaś nie trzeba koniecznie, tylko towarzystwo uznaje, że takimi być powinni, to ono samo powinno także starać się, aby im drogę ku temu ułatwić — talent otoczyć miłością — to się serce zbudzi, serce wesprzeć ogólnym rozumem — to będzie miało prawdziwego rozumu natchnienia; lecz zawsze wymagać — żądać — cenzurować — to nikogo nie uczy i nikogo nie poprawia.

Tak słusznym uwagom nie przeczyłam wcale — jednakże nie dziwiło mię też bynajmniej, że na

  1. Edmund = Karol Baliński, poeta, «razem z innymi poetami (pisze Skimborowicz) popadł na nieszczęście w grono wyznawców Towianizmu: dlatego zowie się w Obrazku mistykiem».