Strona:Narcyza Żmichowska - Czy to powieść.pdf/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przez pana Hermanowskiego (nauczyciela kaligrafji) zatemperowanemi piórami. Czyśmy z Leoną do niepilnych, czy do zapracowanych należały? — nikt sam siebie nie osądzi, zdaje się wszelako, że miałam już wtedy pismowstręt, pisałam brzydko, powoli i niezręcznie; palce moje zawsze były takie sztywne, takie do niczego! naturalnie przeto i ochoty wielkiej nie było, ale trzeba przyznać, że na moje dziewięcioletnie barki trochę zawiele naładowało się ciężaru: stosy kajetów, książek i codzień lekcja muzyki, nie licząc już godziny, w której się „egzercytować“ musiałam. Leoni wszystko to szło daleko łatwiej, liczono ją do panienek mających więcej zdolności muzykalnej; pisała bardzo wprawnie i ładnie, słowem, jak pani Sand się wyraża o najidealniejszych heroinach swoich: „elle était très adroite de ses mains“. Czemu dnia tego wraz ze mną, na ostatnią chwilę, opóźniwszy się, pędziła z dopisaniem brakującej stronicy? nie mogę sobie tego wytłumaczyć, lecz wiem, że nagle dwa pióra nasze zanurzyły się w kałamarzu i gdyśmy je równocześnie nagle wyciągnąć chciały, jej ręka, by się prędzej z sąsiedztwa mojej uwolnić, lekko — dziś jeszcze przyznaję — lekko, ale niecierpliwie moję odtrąciła. Punkt potrącenia tak fatalnie był utrafiony, że z siłą o kałamarz się odbił i na stół go wywrócił: pociekły czarne atramentu zdroje, ba! gdybyż tylko pociekły, lecz one wytrysnęły, chlusnęły co się zowie, i nietylko mój kajet podlały, lecz splamiły jeszcze otwarte już przygotowane do pokazania dwa kajety mojej siostry i Józi R. Ja w krzyk, siostra i Józia w płacz. Jakie bo też to wzory były porządku i akuratności, ta moja siostra i Józia R.! O ile sobie przypominam, nigdy chyba żaden z moich kajetów na czysto nie wyglądał tak niepokalanie, jak ich proste bruljony, rozpacz więc jednej i drugiej łatwo mo-