Strona:Narcyza Żmichowska - Czy to powieść.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

listem który do Ciebie pisałam, a którego niedokończony arkusz załączam.
Ostatecznie powiesz, że jednak pisać zmusiła cię konieczność. Wprawdzie bardzo dobrze to pojmujesz, i uznajesz, że biura redakcji nie mogą być biurami dobroczynności i wsparcia; że koniecznie trzeba im do zapłaty przesłać towar istotną wartość mający; ale ciągle cię kusił szatan porównania. Ile razy przeczytałaś jaką powieść, tyle razy — choć nie masz miłości własnej i, niestety, umorzyłaś w sobie bardzo przydatną zarozumiałość — jednak zawsze musiałaś wyznać przed sobą, że potrafiłabyś tak samo. Czasem doszło aż do: — „potrafiłabym lepiej“. — Jeszcze to nie było dla twego sumienia dostateczne: może sumienia? może dumy? Zastanowić się później obiecujesz. Ale jedna z twoich kochanych dodała ci odwagi; bo odkryła, że, pomimo różnego marnotrawstwa i wszelkich niedoborów, uzbierałam jednak mój własny, mój odrębny, mój zupełnie szczególnego gatunku kapitalik: analizę wewnętrzną — tem mogę ludziom służyć. A na co się przyda? — Na przestrogę, żeby się jej strzegli. — A jeśli to jest droga do prawdy wiodąca? — więc żeby na nią wstąpili. Kiedy ja nie doszłam jeszcze? Ale uszłaś daleko od punktu wyjścia. — To nie dosyć: kto chce pisać, powinien uczyć, powinien stanąć przed ludźmi z prawdą już ujętą.
— Teoryjka. — Czy wiesz co to prawda? Prawda jest punktem stycznym ideału z rzeczywistością — faktu z wnioskiem — Rozumu z miłością.... — Teorja! Teorja! Powiem ci krócej — Prawda jest tem, w co ludzie nie wierzą.
Jakto?... (przyjdzie na cię osłupienie...)
A tak dwojako. Nie wierzą, bo ich natura prawdy nie dorosła, jeśli chcesz tę rzecz ze strony ludzkiej uważać,