Strona:Narcyza Żmichowska - Czy to powieść.pdf/286

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie matkę i siostrę musi przyjąć w raz ze mną. Malwina wcale tego odemnie nie wymaga. — „Będzie nam dobrze wszystkim razem“ — powiedziała mu przecież; jeśli zmieniła zdanie, to ja także postanowienie swoje zmienię, tylko że wiem z pewnością, iż do tego nie przyjdzie, nigdy nie przyjdzie — ona was tak ceni, tak kocha, tak pragnie ciągle żyć z wami! Słyszałem z ust jej własnych...
— Ot, głupstwa acan pleciesz — surowo odezwała się babunia; — kiedy pannie chce się iść zamąż, to nawszystkie warunki kawalera przystać gotowa, ale jak zamąż pójdzie, inną piosnkę wnet śpiewać zaczyna; toż i mnie wczoraj nagadała; „że nam wszystkim razem dobrze z sobą będzie, a chociaż ciasno, postara się o to, żebyśmy jedna drugiej nie przeszkadzały“; tymczasem wie ona doskonale, że gdzie ciasno, a trzy kobiety na jednem miejscu siedzą, tam zawsze jedna drugiej przeszkadzać musi i acanbyś się tego po ślubie dowiedział, z wielką dla siebie i dla nas konfuzją, gdybym ja za acana rozumu nie miała.
Zmiarkował wuj Kazimierz, że kiedy acan do dyskursu się wmieszał, to już powziętego zamiaru choćby w dziesięć par wołów matce z głowy nie wyciągnie; cicho zatem zachmurzony siedział i od czasu do czasu tylko za wąsy się targał. Nic na to nie zważając, babunia nasza zaczęte rozporządzenia kończyła:
— W kasie powiadasz, jest blisko sześć tysięcy, toć powinno wystarczyć na meble i kuchenne sprzęty, których dokupić trzeba, bo przecież i my z sobą część dziś będących w użytku zabierzemy do Warszawy; powóz mój nieźle jeszcze wygląda, trzeba go jednak odnowić, przemalować, trzeba i koniom nową uprząż sprawić, trzeba i twoją własną garderobę podopełniać i do mody zastosować, trzeba o podarkach ślubnych pomyśleć. Na