Strona:Narcyza Żmichowska - Czy to powieść.pdf/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pod lasem bateryj szczęśliwiej, bo odrazu i prosto w piersi kula ugodziła. Panna Malwina natychmiast się domyśliła, że to pewnie w tem samem starciu, w którem rosyjski generał Tuczek poległ. — A tak, przyświadczyłem, w tem samem, z obu stron dzielni ludzie padali. — Więc mię zaczęła pytać znowu, kiedy po raz ostatni z Juljanem się widziałem, jakiego on był usposobienia i humoru, czy koledzy bardzo go lubili; a te wszystkie szczegóły zbierała dla jego matki, dla której w nieszczęściu jedyną pociechą być mogły. Od słówka do słówka, rozgadałem się jakoś o tym poczciwym chłopaku, bo rzeczywiście wyborny z niego był towarzysz; nikt lepiej nie umiał zmyszkować, gdzie są najpiękniejsze dziewczęta i najlepsze siano dla koni. Jużcić tej jego zasługi pannie Malwinie nie wspominałem; mówiłem jedynie, że miał ogromne szczęście do ludzi, że był wesoły jak ptaszek na wiosnę, że nikt dowcipniej nie potrafił żartobliwem słówkiem zażegnać szemrania głodnych wiarusów naszych i rozpogodzić czoła wielu sztabowemi niesprawiedliwościami zniechęconej starszyzny.
Wujaszek przytoczył tu kilka anegdotek, z tem zastrzeżeniem, że ich pannie Malwinie nie opowiadał, więc ja też opowiedzieć ich nie mogę, chyba tę jedną o krzyżu, kiedy pominiętemu w rozdawnictwie nagród kapitanowi tłumaczył, z jaką dumą będzie mógł kiedyś oddać sobie tę sprawiedliwość, że nigdy żaden z wrogów krzyża tego nie widział. Wujaszek raz tylko zapamiętał tego trzpiota Juljana w poważniejszym nastroju; zdarzyło się to właśnie na dwa dni przed bitwą możajską. Siedzieli koło siebie i baraszkowali przy biwakowem ognisku, wtem Juljan zamilkł, głowę na ręce opuścił i długo tak ją trzymał, ani słówka nie mówiąc. Wujaszkowi się zdawało,