Strona:Narcyza Żmichowska - Czy to powieść.pdf/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szały. Jeśli w początkach o szklankę kawy, o ciastko lub o przechadzkę chodziło, to potem współzawodnictwo miało na celu kapelusz, suknię, klejnocik jaki przez dziadka jednej lub drugiej darowany, w końcu do klejnocików, podarków przyłączała się jeszcze myśl o testamencie dziadkowym. Zdaje się, że nim pierwszą długą suknię panna Malwina włożyła, już doskonale umiała stratę od zysku w każdym interesie, korzyść od szkody w każdem położeniu rozróżnić. Bystrem pojęciem i wyborną obdarzona pamięcią, uczyła się dobrze, a wcześnie bardzo do salonowych towarzystw wprowadzona, spostrzegła natychmiast, że nietylko strój, piękność, tytuł, ale i wykształcenie umysłowe do błyszczenia w nich pomaga, zapragnęła też uczyć się wszystkiego, o czem słyszała, że jest w modzie lub, że cechę niezwykłości umiejącemu nadaje. Dziadek na metrów, jak ich wówczas zwano, nie żałował pieniędzy, Malwina brała lekcje od Francuza, Niemca, Włocha i Anglika. Czech Jawurek codziennie godzinę muzyki, a Szczurowski co drugi dzień godzinę śpiewu jej dawał, Bruder dwa razy, a Marszałkiewicz raz w tydzień przychodzili, pierwszy sławny w swoim czasie malarz kwiatów, drugi miniatur; pan Zieliński wykładał jej historję, literaturę i język polski, ksiądz pijar Dąbrowski, zachwycony jej zdolnością, sam się podjął z naukami matematycznemi oznajamiać ją potrochu. Z tego wszystkiego panna Malwina małą cząsteczkę ledwie na nierozdzielną aż do śmierci własność przyswoiła sobie. Po rozstaniu się z Bruderem i Marszałkiewiczem, ani jednego listeczka, ani jednego nosa własną nie odmalowała ręką; prócz kilku pieśni Tassa i komedyj Goldoniego, czytanych ze starym Rinaldim, wątpię bardzo czy choć raz później włoską książkę otworzyła, a jestem zupełnie pewną, że angielskiej żadnej ani razu. Poważna