Strona:Narcyza Żmichowska - Czy to powieść.pdf/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

po tak uroczystych chwilach zachował, było wrażeniem niewymownego strachu i wstrętu.
— Nigdy pierwej — mówił on — tak strasznym ojciec mi się nie wydał; wąsy mu się najeżyły jak miotły, nos zgarbaciał i przesunął się w jedną, a dolna sina warga w drugą stronę; włosy czarne jeszcze, ale posklejane, poczochrane, wiły się około twarzy niby robactwo jakie, mowę utracił już zupełnie, oczy tylko zwolna się poruszały i gdy na mnie padło ich spojrzenie, tak okropnie białkami łysnęły, jak gdyby chciał z głowy swojej na moją głowę je rzucić. Co prędzej zakryłem twarz rękoma i nie oderwałem ich aż do chwili, póki się obrządek ostatniego namaszczenia nie skończył. Wówczas dopiero zbliżył się ksiądz dyrektor i bezwładnie leżącą rękę ojca ująwszy, na mojej głowie położył. Jużciż wiem, że najlepsze były jego intencje; miało to niby błogosławieństwo oznaczać, lecz skoro mych włosów te zimne, długie palce dotknęły, zdawało mi się, że według zwyczaju za włosy mnie targnęły i pochwyciwszy mocno, ciągnęły ku sobie w trumnę, w ziemię, w śmierć. Krzyknąłem tylko przeraźliwie i zemdlałem.
Czasem, w chwilach dobrego humoru, pan Jan streszczał swoje opowiadanie, i własnym synom, gdy ich surowsza od niego żona ukarała, powtarzał zwykle:
— Dziękujcie Bogu, że wam nie gorzej; ja miałam takiego ojca, który już oleje święte przyjął, już konał a jeszcze mnie za łeb wytargał.
Gdy się to działo w sypialni umierającego starosty, żona jego, postępkiem księdza upokorzona, głębiej zaczęła nad swojem położeniem rozmyślać; znała to do siebie, że była trwożliwą i nieradną; dojrzała w nienawiści tylko, co do innych spraw życia, nigdy z lat dziewczęcych nie wyszła. Jeśli ksiądz dyrektor grozić jej będzie, jeśli ten