Strona:Narcyza Żmichowska - Czy to powieść.pdf/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— O, nie zrobią — odparł wujaszek. — Dziś dla ciotki dubeltowa Róża jest także miłem wspomnieniem przeszłości. Ileż to razy z płaczem i ze śmiechem opowiada, jak Tomasz za swoją własną złotówkę wyprawił do niej z Warszawy list podpisany: „Wielmożnej Imci Pannie Róży Dubeltowej w Mielinku“, albo też jak my z Janem i z Antonim, wysoko między gałęziami drzew ukryci, wołaliśmy tak na nią, niby trzy kukawki, odzywające się w różnych stronach ogrodu. Sama teraz nie pojmuje, dlaczego ją to przed laty gniewało, bo przecież — oskarżyłaś nas, więc muszę się przed twemi dziećmi usprawiedliwić — przecież z początku nie mieliśmy żadnej złej intencji. Jaś pierwszy zauważył trochę dziwny zbieg jej nazwiska z imieniem: Róża Różańska; Tomek, w koncepta obfity, natychmiast dodał, że takie dwie róże można w jedną dubeltową spoić, a biedny Antek uznał, że to jest nawet bardzo grzeczne porównanie i pierwszy z niem w komplimencie do ciotki wystąpił. Jakeśmy spostrzegli, że ciotka najniesłuszniej tak niewinnem wyrażeniem obraziła się, zaczęliśmy dopiero coraz częściej go używać, zwłaszcza też gdyśmy trochę posprzeciwiać się jej chcieli.
— Zaczęliśmy dopiero wtedy być prawdziwie niegrzecznemi i nieznośnemi chłopakami — odezwała się z udaną surowością matka; — to bardzo brzydko, kiedy się kto komu sprzeciwia.
— Masz słuszność, pani siostro, już nigdy nie będę — odpowiedział z wielką pokorą wujaszek, całując panią siostrę w rękę.
Ja wszystko to za dobrą monetę wzięłam i zdumiewałam się nad wysoką władzą i godnością takiej mamy, która nawet wujaszka łajać może i którą tenże wujaszek tak uniżenie przeprasza.