Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w sercu pogańskie bożyszcza, czy złote cielce, czy Aspazje modne, inna znów sprawa odsunąć lub nie sięgnąć po to, co mi się według myśli Bożej i praw osobistości mojej przynależy. Prawem szczerze kochającego jest właśnie wywołanie odpowiedniej sobie miłości i zwyciężenie opacznego losu. Kto swoją miłość zwycięży jedynie, ten mi jest równie grzesznym, jak oszust, co ją skłamał. Nie cierpię wszystkich bohaterów ujemności! Gdybym ja pokochała kiedy... No, kto znów słyszał o takich dziwach gadać — przepraszam pokornie i wracam do dziennego porządku.
Chciałam dowiedzieć się od pani, czy nie znasz takich ludzi, którzyby mogli przecież zbliżyć się do mnie towarzysko bez tej pobudki, lub tej przeszkody, że bogatą jestem? Ja w moim wielkim świecie nie znam nikogo dotychczas, prócz mojej Urszulki kochanej, prócz Morysia, a i on więcej przyzwyczajeniem, niż uczuciem się rządzi, prócz pani, chciałam dodać jeszcze, lecz pani także przez miljonowy pryzmat patrzyłaś na owym balu. Jakkolwiek przyznaję, że musiałam nieznośną się wydawać, że moja powierzchowna martwota główną wszystkich nieporozumień przyczyną, jednak pewna jestem, że gdyby pani o mojem bogactwie nie wspominano, Biała Róża, choć sucha jak kreda, byłaby sobie zawsze względniejsze pobłażanie wyjednała. Niechże to panią przekona, co za intraty z owych miljonów ciągnę!
Lecz pani tymczasem dziwi się bezwątpienia, że zapomniałam o najważniejszym i najświętszym przywileju bogactwa, o wspieraniu uboższych braci. Śliczny to jest przywilej; lecz mnie się zdaje, że go nie używam podobno! Zaufany kamerdyner co tydzień dostaje kilka złotych dla przychodzących pod drzwi żebraków. Na składki dobroczynne matka często kilka, czasem i kil-