Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

inne, serce nadewszystko inne. Zdumiona sama w sobie, tem baczniej przysłuchiwałam się każdemu jej słowu. Pani Felicja o pannie Kazimierze mówiła. Pierwszy raz wtedy dowiedziałam się „autentycznie“, że na ziemi naszej są prześliczne, jak na Wschodnim Oceanie wysepki, są małe edeny rodzinne, niedostępne powodziom przesądów, zbytków, próżnostek światowych, jasne myślą i uczuciem, bogate pracą i cnotą. Zapoznałam się z ojcem pani, tym uczonym badaczem dziejów ludzkości i natury zjawisk; zapoznałam się z matką pani, ową poważną, niby daleka przeszłość, matroną, a kochającą, łagodną, niby na pociechę teraźniejszości duszą. I ze stryjem Krzysztofem, cichym, pobożnym, wyrozumiałym dla wszystkich, surowym dla siebie tylko, poprzyjaźniłam się serdecznie — i z braćmi pani, szczególniej z panem Hieronimem, co tak dla swojej siostry poświęcony, to już na wieki dobre przymierze zawarłam — a z panią?... z młodą osobą, co jest taka swobodna jak powietrze, czyste jak kryształ; co jest odważna Kolumbową odwagą, bezpieczna religijnego serca bezpieczeństwem, co przeczytała wszystkie polskie, francuskie i angielskie książki; zna Wirgiljusza w oryginale, do Herodota i Tucydydesa tłumaczeń żadnych nie potrzebuje — co przytem swoim ukochanym dogadzać umie, dzieci pieści, chorym służy, Bogu się modli, a panią Felicję w krytyce rozbraja. Ach! z panią przecież osobiście zobaczyć się miałam!
„Od tej chwili, jak ziemia na swojej osi, tak wszystkie moje myśli na tej jednej nadziei obracać się zaczęły. Kiedy wreszcie spełnioną została... Pani sama najlepiej sądzić może, czy jej spełnienie zupełnie do szkaradnego zawodu podobnem nie było — „zawodem“ jednak nigdy tego nie nazwę. Pani mię nie zawiodłaś — o ile tylko zgiełk balowy dozwolił, o tyle dotrzymałaś wszystkich