Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

geologiczne? — mówiła do mnie Felunia, gdyśmy w jej powozie do domu nakoniec wracały.
— Powiodły, zadziwiająco powiodły! — odrzekłam jej na to. — Uzbierałam pełno ciekawych szczegółów o Białej Róży-Auguście.
— Ej, żartujesz!
— Nie żartuję; dowiedziałam się najpierw, że to będzie przykładna pani domu. Szczęśliwy, kto ją z tytułem małżonki pod dach swój w prowadzi i kto jej klucze od wszystkich szafek gospodarskich powierzy.
— Skąd-że ci przyszedł ten panegiryk do głowy?
Opowiedziałam Feluni historję uratowanej od stłuczenia miseczki — aż w ręce klasnęła z radości.
Tutaj wszakże muszę zrobić maleńką, li panu Tomaszowi poświęconą uwagę. Jest wielkie prawdopodobieństwo, że się pan zgorszy temi żartami i weźmie je za jakieś lekceważenie gospodarskich w kobiecie przymiotów. Literatkę, a do tego pół-autorkę, najłatwiej o grzech równie śmieszny posądzić. Lecz niech się pan nie lęka, pana korespondentka nigdy takiej niedorzeczności nie popełniła. Czyste mam sumienie pod tym względem: nie przypominam sobie nawet, aby żartów moich pustota sięgnęła kiedykolwiek poza granicę zdrożnych drobnostek, lub żeby śmiała dotknąć tego, co jest rzeczywiście użyteczne, piękne, dobre. Nie, panie Tomaszu — ja bardzo, bardzo szanuję ciche domowe zajęcia każdej gospodyni; wiem nawet, że od nich całe ułatwienie moralnego życia zawisło; wiem, że w nich najlepszą próbę złotniczą moralnej osobistej wartości złożyć można; ale wiem nawzajem, co to jest za różnica między rodzinami kobiet gospodarujących dla spełnienia wyższych, chrześcijańskich obowiązków, a rodzinami kobiet spełniających wszystkie swe obowiązki... dla gospodarstwa. Co powie-