Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jednak pani nadzwyczaj wiele tańczy — ciągnęłam dalej ołowiany djalog.
— Ja zwyczajnie nadzwyczaj wiele tańczę — powtórzyła mi z niezachwianą powagą.
Bystrzej trochę spojrzałam w jej zagadkowe źrenice, bo ta naiwność: „ja zwyczajnie nadzwyczaj wiele tańczę“, trochę mi się podejrzaną zdawała. Czy Biała Róża bez myśli dwa sprzeczne zestawiła wyrazy, czy miljonowa „herytjerka“ chciała mi dać do zrozumienia, że co dla innych jest nadzwyczajnością, to dla niej pospolitem właśnie? Zastanawiałam się nad tem, gdy muzyka przycichła i międzyakt kontredansowy nastąpił. Pan Zenon przyszedł się bardzo uprzejmie o swoje prawa dopomnieć. Biała Róża tymczasem zasmucała najmodniejsze fraki odmową swoją, ciągle jednostajnym głosem, jednostajnemi sylabami powtarzaną.
— Przepraszam, już jestem zamówiona — przepraszam, już jestem zamówiona.
Ciekawość mię zdjęła, co też powie do tego, który ją zamówił? Jeśli mam szczerą prawdę wyznać, to spodziewałam się trochę, iż go od innych nie rozróżni i machinalnie wypowie swoje: „Przepraszam, już jestem zamówiona“. Biała Róża jednak z godną podziwu roztropnością uniknęła tak smutnej pomyłki. Gdy stanęła przed nią jedna z owych figurek, tuzinami rozsiewanych na trotuarach i na każdym salonie balowym, ni jasna, ni ciemna, ni brzydka, ni piękna, ni zbyt niska, słowem bez żadnej właściwej sobie cechy figurka, moja Galatea spojrzała tylko na kamizelkę, na guziki przy batystowej koszuli świecące i słowa nie wyrzekłszy, głową najpierw, a potem wachlarzem znak przyzwolenia dała. Według wszelkiego podobieństwa, oszczędzoną w tem spotkaniu porcję swego głosu klasyczna piękność mnie uszczęśliwić posta-