Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szczerem rozrzewnieniem rzekła, a później, jakby rozmyśliwszy się lepiej — być może jednak, że bezskutecznie — dodała poważniej. — Na twoją chorobę, Augusto, w nikim lekarstwa, ani nawet dobrej rady nie znajdziesz. Jeśli to prawda, żeś czcza i uboga, aż do gruntu serca, żeś martwa i bezwładna, aż do niezdolności powzięcia jakiegoś życzenia — to Bóg sam chyba w swój kształt człowieczy myśl i uczucie tchnąć może, niby w ulepionego z gliny przy początku świata człowieka. Lecz mnie się zdaje, że się musiałaś w użyciu wyrazów pomylić; ubóstwem zowiesz prawdziwe bogactwo swoje. Doctissimie wolno przecież łacińskich używać sentencyj — odwołam się więc do tej najpospolitszej ze wszystkich: „Nadam, że w naturze nigdzie próżnia nie istnieje, więc też i w duszy ludzkiej istnieć nie może. Gdybyś rzeczywiście próżne, jak butelka pneumatyczną machiną wypompowana, obnosiła po świecie serce, toby w nie zaraz pełno błota, koronek brukselskich, ploteczek zazdrostek lub szalonych namiętności wleciało. Brak dobrego wnet się głupstwem, grzechem, częstokroć i zbrodnią wypełnia. Kiedy zaś tobie, Augusto, ani salonowe powodzenia, ani zbytki i wygody, ani miodowe słówka lalek wyfrakowanych, ani nic z tego, co cię otacza, duszy wypełnić nie zdołało, powinnabyś się domyśleć nakoniec, że w owej duszy inny żywioł złożony, inne potrzeby i władze ukryte... Ja mam wyraźne przeczucie tej prawdy. Nie zbliżyłabym się nigdy do miljonowej dziedziczki, którejby się mojego towarzystwa na chwilową rozrywkę zachciało, a sama widzisz, jak chętnie przyjechałam do smutnej Guci mojej, której się szczera przyjaźń i poczciwe słowo na cokolwiek zdać mogą.
Augusta w czoło pocałowała mówiącą.
— Zrób jeszcze coś więcej dla mnie — rzekła z na-