Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sadzanych o kilka stóp nad ziemią, znaczył miejsca, w których można tę ścienną kotarę rozchylać i na stiukiem wyłożonych murach powłóczystemi festonami firanek układać. W jednem takiem, między innemi, rozsłonięciu, przez gotyckie okno biły latem promienie słońca i płynęło świeże ogrodu powietrze, w drugiem ukazywał się czarnym marmurem wyłożony kominek, w trzeciem drzwi, któremi niekażdemu, zaiste, wchodzić było wolno. Pod oknem z aksamitnych poduszek usłana otomanka. Naprzeciw kominka stał wygodny, jak próżniacze rozmarzenie, fotel. Podłogę w różnokolorowe drzewa mozajkowaną przykryto miękkim, a zielonym także, niby kawał podesłanego trawnika, dywanem; na dywanie tu i owdzie rozrzucono kuszące do sennego przeciągnięcia się wezgłowia. Słowem mógłby kto sądzić, że to jakiejś leniwej odaliski, albo chorowitego nababa schronienie. Dwa świeczniki ku środkowi wysunięte, a w doskonałym odlewie spiżowym przedstawiające dwie indyjskie niewolnice, które na schylonych głowach niosły mleczne jasnych lamp globusy, jeszcze dokładniej uzupełniały ten azjatycki obrazek. Dopiero śliczne pianino Pleyela, między Indjankami stojące, przypominało trochę europejską cywilizację, a kiedy wzrok się dokoła uważniej potoczył, cywilizacja ta niespodziewanie występowała w godłach osobliwie dobranych. Z jednej strony od drzwi do okna półwieńcem wznosiło się sześć białych marmurowych kolumn, a na nich z kararyjskich łomów biegłem dłutem wydobyte popiersia najsławniejszych arcymistrzów cierpienia i poezji. Ślepy Homer pierwszy z rzędu witał przybywających u proga; za nim Dante wygnaniec, Kamoens w szpitalu konający, Tasso szalony rozpaczą więzienia, Milton oślepły w nędzy i zapomnieniu, Adam nakoniec tuż przy otomance, rodzic wszystkich nowego pokolenia