Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

warji poprowadzi. Dlatego, siostrzyczko moja ukochana, im więcej widzę serdecznej dla wszech stworzeń Bożych miłości, tem więcej chciałbym cię na doskonałej, jak się pismo wyraża, „nienawiści“ ugruntować; chciałbym cię taką surowością i ohydą względem złego przejąć, żebyś ani jednej godziny swego życia na teatralne reprezentacje fałszu nie straciła. Ani ja cię prokuratorem królewskim mianuję, ani żądam, byś wojowniczo przeciw fałszerzom wdowich pieniążków i nazareńskich cudów występowała; inna rzecz prześladować, a inna nie przyjmować; precz kamień z ręki, lecz także precz z oczu kamieniujący; niech twój pokłon ich nie wita, twój uśmiech nie zachęca; — dobrze, zgadzasz się na to, lecz jakże rozpoznać? pytasz. Oto właśnie co mówiłem, rzadkie to i drogocenne władze owe, przez które mamy skłonność wierzenia prędzej słowom prawdziwym, niż kłamanym, kochania prędzej godnych, niż niegodnych uczucia naszego. Gdyby zdolność podobna nie była stokroć pożądańszą od najświetniejszych talentów, możebym ją nazwał talentem; że jednak nie chcę w drobniejszy wyraz szerszego kłaść znaczenia, nazwę ją łaską Bożą. Tej łaski Bożej tobie brakuje, a ma ją panna Augusta. Jest w tem wielka sprawiedliwość, Kazimiero. Z innych względów ułatwioną masz drogę zbawienia, powinnaś resztę pracą i siłą zdobywać; ona, w trudniejszych obłąkana manowcach, z tym drogowskazem przynajmniej na dobry gościniec wyjść może. Jestem pewny, że doświadczenie i ciągłe z rzeczywistością zapasy wyrobią kiedyś w twej duszy uzupełniające jej doskonałość warunki; jak raz i drugi zepsują ci mozolną twoją robotę, w brudnym procesie nadużyją twego imienia, jak opór stawią szczerej chęci twojej i odrzucą myśl twoją; jak osobiście pocierpisz przez nich, lub co złego popełnisz, tak ci łatwiej