Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

później niż zwykle, a była taką, iż z niej nic wymiarkować mi się nie udało. Może dlatego nie udało, że zawsze pod każdym wyrazem dubeltowego szukałem znaczenia; moja zaś korespondentka, wbrew upowszechnionemu zwyczajowi, myśli swoje przyodziewała w stroje bez podszewki. Kto tam wie i kto zgadnie? Jeśli ciekawy, niech czyta przesłaną mi odpowiedź.

***

„Głodnemu zawsze chleb na myśli, a panu Tomaszowi ciągle kobiece zalotności w głowie. Pytałam się, czy pan koniecznie odpisu Kazimiery żąda, dlatego jedynie, gdyż go nie miałam pod ręką. Kazimiera nigdy prawie listów swoich dwa razy nie przepisuje. Byłabym więc zmuszona albo drugi raz mniejwięcej pamięciowo komponować, albo starać się różnemi sposobami, żeby mi do ręki ten wymagany przez pana wrócił; otóż przyznam się panu, że do „rekompozycji“ nie czułam żadnej ochoty, w staraniach niewielką pokładałam nadzieję, i gdyby groza tak osobliwszego zarzutu na moją głowę nie spadła, posłałabym dzisiaj ogólne tylko sprawozdanie i usprawiedliwienie; możeby mi się udało pana przekonać, że Kazimiera nic tak bardzo zajmującego odpowiedzieć nie mogła. Lecz kiedy się okazała potrzeba bliższej znajomości, a konieczność usunięcia najniedorzeczniejszych nieporozumień, zrobiłam co tylko dało się zrobić, aby panu dalszego ciągu żądanej korespondencji dostarczyć. Nie jest to właściwie pismo Kazimiery, lecz jest myśl, którą ona zawsze dzieliła i uznawała. Po przeczytaniu krótkiego pamiętnika raczej niż listu Białej Róży, Kazimiera opisała, zwyczajnie jak młoda entuzjastka, z oburzeniem na własną niedomyślność, z dziękczynieniem dla ślicznej marzycielki, z oświadczeniami