Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wszelkich niedorzeczności, jakie mi kiedykolwiek od urodzenia mego dokuczyły. Żartem na proch rozbijam, śmiechem na wiatr zdmuchuję każdą bryłkę niesmacznych konceptów, każdą pajęczynę bezprzyczynnych uprzedzeń. Mam tyle odwagi, że co zamyślę, to wykonam, co poczuję, to wypowiem, gdzie zatęsknię, tam pójdę, czego mi trzeba, to wezmę. Niech mi w uchu nie brzęczą obrzydliwe muchy światowych wątpliwości — czy wypada? czy nie wypada? do czego to będzie podobne? co ludzie sobie pomyślą, co powiedzą na to? Miałki piasek owych zagadnień, himalajskim łańcuchem nieraz od szczęścia, od cnoty mię dzielący, tutaj nie czepia się nawet podeszwy moich trzewików. Biegnę swobodna i pewna siebie; wspomagam słabszych, śmiało w oczy zuchwałym staję, po nikczemnych depcę bez miłosierdzia, ale jak kocham wszystkich godnych ukochania, jak wielbię moich wybranych, jak pokornie gwiazdom moim na wysokościach niebieskich się kłaniam! To jedna chwila okupić może całą dwudziestotrzechletnią przeszłość w bezwładnej martwocie spędzoną. Długo bardzo bezimiennie rządziłam krajami mojej fantazji; wstręt mię jakiś przejmował na wspomnienie „biednej Guci“ lub uroczystej „panny Augusty“, którą po balach i wizytach oprowadzać musiałam; nigdy przecież nie wpadłam na imię różnym wymaganiom tajemnej mojej biografji odpowiednie. Szukałam, lecz mię zawsze coś zraziło; jedno mi się zdawało za tkliwe, drugie za obojętne; innemu brakło harmonijnego brzmienia, innemu znów siły i powagi, aż na los zdałam tę sprawę; sama przed sobą byłam zawsze ja, dla drugich byłam ty, albo pani. Teraz już spotkałam matkę chrzestną Kazimierę, i ta mi Białą Różą nazywać się kazała. Czyż można było coś prześliczniejszego wymarzyć? Biała Róża, to i powaga królew-