Strona:Narcyza Żmichowska - Biała róża.pdf/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

moim zawisłam w przestrzeni i wzmagałam się, wzmagałam, by do góry ciągnąć, a mój smutek, moja nić pajęcza, to był niby srebrny promień księżyca, między mem sercem a niebem drgający. Ojciec zstępował do mnie na tym promieniu, ja się do niego zbliżałam i byliśmy już razem, razem przez siłę wzajemnej tęsknoty, przez miłość naszą, przez promień księżyca. Gdyby mnie ojciec mniej kochać zaczął, lub gdybym ja go coraz więcej kochać nie mogła, tobyśmy się rozłączyć musieli; czułam postrach takiej groźby w przyszłości; jasna przędza chwiała się czasem pod niewidzialnych naszych postaci brzemieniem; lecz we mnie czucie potężniało i nie ojca ściągałam ku sobie, tylko sama za ojcem wzbijałam się coraz wyżej — wtem niespodzianie chmura przeciągnęła, wszystkie promienie księżyca wstrząsnęły się odrazu i dowiadczyłam rozpaczliwego zwątlenia, zaczęłam się osuwać, osuwać, osuwać; czułam, że ziemia blizko, że ojciec znów daleko, i gorzkie łzy twarz mi zalały.
W tej chwili brat mój huraganem wpadł do pokoiku, chcąc się przekonać, czy śpię jeszcze, a najpewniej chcąc mię już obudzić; nachylił się i spostrzegł, że nie śpię, lecz płaczę. Djoni ma na nieszczęście tak zwane „dobre serce“. Głód, choroba, niedostatek prawdziwie go rozrzewniają; jeśli sam gniewem uniesiony służącego nie uderzy, lub któremu z dziedzińcowych podwładnych batami dać nie każe, to w zwyczajnem usposobieniu ani bicia, ani ludzkich jęków i łez nie cierpi. Zapłakana twarz siostry przykre też na jego nerwach zrobiła wrażenie.
— Guciu! co to, Guciu? — spytał mię takim serdecznym głosem, że mię na nieostrożność wyciągnął. — Pokazałam mu księżyc i rzekłam tylko:
— Patrz, Djoni.