ruch romantyczny“, ale tylko dzięki tematowi śmiałemu i wprowadzeniu na koturny poetyckie — dziecka, w czem nie było zresztą, jak widzieliśmy, zbyt wielkiego nowatorstwa; ewolucji literackiej i filozoficznej Nehring jeszcze nie uwzględnia i nie podkreśla dostatecznie.[1] R. Pollak uznaje wprawdzie, że seicentyzm polski opiera się na Kochanowskim „jak na węgielnym kamieniu“,[2] — ale nie dostrzega, że w poemacie o Urszulce tkwią już in potentia pierwiastki najcenniejsze tej nowej noezji. Niema tu oczywiście igraszki form wymuskanej i sztucznej, niema afektacji kwiecistej w języku i wierszu, ale jest pewien niepokój między treścią a szatą zewnętrzną, między założeniem a budową całości, jest sentymentalizm i czułostkowość, jest zwrot ku mistycyzmowi i niepogańska pokora wobec Pana, który „gdzie tknąć, widzi“... To wszystko zaś zwiastuje zbliżanie się nowej epoki, nowego smaku i nowych zagadnień.
Następny zresztą zaraz okres naszej poezji złożył Trenom hołd najwymowniejszy. Stworzyły one nowy rodzaj literacki, podobnie jak Satyr i Sobótka, tylko bogatszy bezporównania, niebłyszczący arcydziełami, ale ilościowo nieustępujący balladzie polskiej czy gawędzie. Tobiasz Wiszniowski pierwszy poczet ten zaczynał już w 1585 r., naśladując usilnie Kochanowskiego w trenach na śmierć swej matki, zgrabnie utkanych z myśli i słów wielkiego poprzednika. Po nim zaś wszystkie lamenty, plankty, łzy żałosne i treny, które nad miarę rozpłodziły się w XVII i XVIII wieku, zerwały już wszelką łączność z poezją klasyczną, a ród swój wiodły prosto od Trenów wieszcza czarnoleskiego. W tem też niezwykła, epokowa wprost doniosłość tego dzieła.
Strona:Nagrobek Urszulki.djvu/157
Wygląd
Ta strona została skorygowana.