Strona:Na Szląsku polskim.djvu/090

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

spotyka się w niem na każdym kroku, sromem wstydu powlec powinien czoła ojców większych nawet od niego miast Kongresówki lub Galicyi. Jak wszystkie miasta na Szląsku Górnym, i Raciborz ma przeważną ludność niemiecką. Wojskowi, urzędnicy, przemysłowcy i kupcy, wszystko to Niemcy, lub gorsi stokroć od Niemców Żydzi, wszędzie też tam słyszysz niemiecka mowę, wszędzie widzisz szyldy niemieckie. I nie zadziwisz się wcale, gdy ktoś zwiedziwszy tylko miasta Szląska Górnego, twierdzić będzie ze stanowczością godną lepszej sprawy, że prowincya ta jest czysto niemiecką, takie bowiem ale nie inne wyniesie się z niej wrażenie, jeżeli przyglądać się jej będzie w bufetach kolejowych, na rynkach miast (notabene nie w dnie targowe) i w wagonach wyższych klass dróg żelaznych. Ale wystarcza już zejść z pryncypalnej ulicy na drugorzędną w Raciborzu, aby karta odwróconą zupełnie została, wystarcza posunąć się ku przedmieściom, tym właśnie »głębiom« miejskim, aby się ujrzeć wśród zupełnie swojskiego żywiołu. Chociaż Raciborz nie jest stolicą Szląska Górnego, pretenduje on przecież do roli stolicy intelektualnej tej prowincyi. Znajduje się też w nim gimnazyum ewangielickie, instytut głuchoniemych, seminaryum nauczycielskie, dwie prywatne szkoły żeńskie, szkoła żydowska, szkoła rzemiosł i kilka szkół elementarnych. Nadto wychodzą tu dwie gazety niemieckie, śledząc bacznie za najdrobniejszym nawet objawem