Strona:Na Sobór Watykański.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiłem, jak im w głowie zawraca dogmatyczna pewność siebie. Nie wszyscy wprawdzie piszą bulle i ferują wyroki nieomylne, ale wszyscy niemal piszą „ex certa scientia nostra“ i „contrariis non obstantibus quibuscumque“. I jeśliby chodziło o wyszukanie emblematu dla scharakteryzowania drukowanych elukubracyj różnych „doktorów“ teologji, filozofji, prawa — różnych: O. S. B. — O. F. M. — O. M. C. — C. SS. R. — a już chyba jako najpokorniejszych wymienić na końcu S. J. — to emblemat gotowy na kartach Ewangelji: „Sedebitis super sedes duodecim — iudicantes...“ Tak, zanim jeszcze nastąpi sąd ostateczny, „sądów ostatecznych“ odbywa się mnóstwo — przed czasem.
A tu przecież jest cała moc zagadnień z zakresu prawa, co do których dobrzeby było po pytać się i uwzględnić sądy prawników przeciwnego obozu — nie, oni są głupcy, ignoranci. Są kwestje z zakresu teologji moralnej, co do których dobrzeby wysłuchać, a jeszcze lepiej uwzględnić głosy lekarzy, których sąd się ignoruje, bo to „parobki Eskulapa, którzy nie wiedzą nic o niebie“, a którzy też później płacą pięknem za nadobne i w kułak śmieją się z głupstw, popisanych np. „de sexto“ przez ignorantów — przepraszam — doktorów św. teologji... Pedagogów, psychologów, myślicieli wartoby zagadnąć w sprawach pastoralnej, w sprawach filozofji, właśnie tej „perennis“, która nie w każdem zagadnieniu daje rozwiązanie wiekuistej wagi. U estetów wartoby zasięgnąć