Strona:Na Sobór Watykański.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

go typu, prawd i zagadnień wielkich, doniosłych, łatwiej o przeoczenie, niedokładność, niepewność i błąd. A to dlatego, że — powiedzmy matematycznie — długość jakiejś prawdy może wynosić tysiąc metrów, człowiek poznający uchwyci z niej tylko dziesięć metrów, reszta zaś dziewięćset dziewięćdziesiąt pozostanie dla pracowitego pomiaru następnym pokoleniom, które mogą chwytać nie pokolei metr za metrem dalej, lecz bez planu. I stąd ta prawda przez długie wieki nie zostanie dokładnie zmierzona. Nie będzie o niej można wypowiedzieć kategorycznego, dogmatycznego zdania: „jest tak, a nie inaczej, tysiąc metrów, nie zaś mniej, ani więcej.“ Winien temu ograniczony umysł ludzki.

Istnieje wszelako Umysł w pełni słowa, Umysł Nieskończony — Boga. Najmniejsze i największe rzeczy On przenika potężnie, bada aż do dna, jak promień słońca przenika kroplę wody. Jego sąd, Jego zdanie, Jego „dokej moj“, czy wypowiedziane będzie o niebie, czy o ziemi, o czasie, czy wieczności, posiada wartość bezwzględną, pewną, niezaprzeczoną nigdy — więc niewzruszenie nieomylną. I to Kościół ściśle nazywa dogmatem. Wypowiedź Boga, ujawnioną ludziom, na temat prawd, obchodzących żywo wszystkie pokolenia ludzkie. Na temat Bóstwa, jego życia, natury, na temat wieczności i życia wiekuistego ludów na łonie Stwórcy Boga, tudzież na temat ziemskiego przygotowania się ich dusz do tego życia — w czasie. Nieomylność zdania przypisuje sobie