Strona:Na Sobór Watykański.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cił na powadze który z księży, owszem, który z biskupów, gdyby zamiast swarliwej Kaśki czy Maryśki, głupiej a zarozumiałej, stanęła przy jego boku żona tej miary, co np, ś. p. jenerałowa Zamoyska, albo Cecylja Zyberk-Plater? Biorę najbardziej znane nazwiska. Pierwsza z nich, osoba świecka, pisała komentarze do Pisma św. — Który z biskupów naszych to potrafi!
Jakby inny wpływ poczęła wywierać religja, gdyby żony kapłanów wniosły ją w życie towarzyskie, w to jądro społeczeństw! A życia towarzyskiego — to już trudno! — bez kobiety stworzyć niepodobna. I dlatego tę wielką placówkę kultury bezżenny przymusowo Kościół od kilku wieków programowo przegrywał i przegrywa. Rezultatem tego w wielkiej mierze — „religja wyludniona“. Natomiast wygrywał Kościół stale od kilku wieków i stale wygrywa to, że:
„Sekta, żądająca od swoich kapłanów celibatu, w biegu o nagrodę rozpusty pierwsza dotarła do mety. Powściąganie cugli prowadziło tu do dróg, na których rynkokrężna Wenera i Pederastrja walczyły o prawo posiadania grzesznego ciała świątobliwych i wielebnych.“ (Wolter).
Dla swoich sług, którzy być winni „światłem świata“, dla przedstawicieli „rządu świętych“, hierarchji, zbiera Kościół ustawiczne skandale. Niema prawie księdza, o którym by nie opowiadano sobie w zaufaniu „pikantnych“ rzeczy.