Strona:Na Sobór Watykański.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ewangelicy wszelkich imion, Badacze Pisma św. potworzyli organizacje. Zapomnieli wszelako o jednej rzeczy, o której nie zapomniał Chrystus.
Każda organizacja, rozumnie pomyślana, posiada centrum. Taki ośrodek dał Chrystus Kościołowi, a dał tylko ośrodek jeden. Piotra, który osiadł na Watykanie. On miał być wykładnikiem prawdy, przez jego usta miał Kościół cały wypowiadać nieomylne swe przekonania, on w razie niepewności miał utwierdzać braci. Piotr otrzymał prymat nieomylny. To jego przywilej, obowiązek i prawo. Gdyby był Chrystus pozostawił dwóch nieomylnych na swem miejscu, lub trzech — w Rzymie, w Jerozolimie, w Antiochji — to z biegiem wieków pomnożonoby niewątpliwie ich ilość, Rozszerzonoby przywilej nieomylności na Konstantynopol, Aleksandrję, Moskwę, Berlin, Madryt, Buenos Ayres, Kalkutę... Chrystus zadecydował inaczej. Rozumiał, że nieomylność ideowo co do każdej prawdy jest tylko jedna i tylko jeden ośrodek jej wyznaczył. Wiedział, że na jeden punkt globu najłatwiej zwrócić uwagę wszystkich, że najtrudniej go nie widzieć i nie skontrolować ludziom. Będą więc nad owem centrum czuwać zazdrośnie i pilnie. A Duch Boży w razie potrzeby czuwać będzie z nieba. I upilnuje jego nieomylności, „nauczy wszystkiego“ — według obietnicy Zbawiciela.
I tak powierzył prymat nieomylności Piotrowi. Nie po to, żeby stworzyć maszynkę dla