Strona:Mowy ze Zjazdów Bazylejskich.pdf/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szanowni Członkowie Zjazdu! Rozumiecie zapewne, że takt zakazuje nam wyzyskać w celach agitacyjnych szczęśliwy a doniosły fakt przyjęcia, jakie w podobnych okolicznościach miało miejsce w Jerozolimie. Powstrzymamy się więc tutaj od wszelkiej w tym przedmiocie dyskusyi. W porywie wszakże wdzięczności winniśmy tu jeden zaznaczyć szczegół: po zdarzeniu owem nikt już chyba nigdy powiątpiewać nie może o zupełnej prawości i lojalności naszego tak wysoko zaszczyconego ruchu.
Rzecz prosta, że przedewszystkiem chodzi nam o to, by tej lojalności dowieść i stwierdzić ją wobec rządu tureckiego. Nie przedsięweźmiemy też ani jednego kroku, któryby mógł zbudzić cień uzasadnionego podejrzenia we władcy Palestyny. Pragniemy i możemy wielkie przynieść korzyści państwu Osmanów, możemy zatem działać zupełnie otwarcie. Jeżeli się kto gdzie wkrada, nie ma zwykle zamiaru być pożytecznym. Otóż gdzie szukać należy przyczyny łatwo zrozumiałej dla istniejących obecnie w Palestynie trudności immigracyjnych. Nie myśmy je wywołali, są one, jak wiadomo, dawniejszej daty, niż ruch, który tu reprezentujemy. Lecz jakkolwiek nikt nas oskarżyć nie może, żeśmy spowodowali wydanie zakazu immigracyjnego, pragniemy jednak zaznaczyć wyraźnie, jakiem jest nasze wobec niego stanowisko.
Jakto! Chcieli osadzić ludność w kraju, nie wyjawiwszy uprzednio szczerze całego planu! Kto się wkrada pod osłoną mgły nocnej, ten niechaj się nie dziwi, iż go witają okrzykami: hola, kto tam? A, tem gorzej dla niego, gdy nie ma na to szczerej, jasnej odpowiedzi. W podobnej zresztą sytuacyi wszelka odpowiedź brzmi podejrzanie. My przeto w inny postępujemy sposób. Plany swe odsłaniamy przy pełnem świetle dnia, gdyż, Bogu dzięki, niczego się nie obawiamy. Zanim weźmiemy się do dzieła, pragniemy dlań uzyskać zatwierdzenie, inaczej bowiem eksperyment taki ciężką by na nas ściągnął odpowiedzial-