Strona:Mowy Sejmowe. Nr 2.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i Austrji, Berlina i Wiednia. Boć jakie znaczenie miały wszelkie kroki b. prezesa ministrów na terenie polityki międzynarodowej?

Przyjaciele Niemiec.

Tylko kilka przykładów przytoczę. W Berlinie za czasów pana Moraczewskiego siedział, jako przedstawiciel Polski, pan Wilhelm Feldman, którego pamiętam z Berlina, że przed 3 laty pluł na wszystkie państwa koalicyjne: na Anglję, Francję i t. p. Do Kijowa wysłał p. Moraczewski tego samego kolorytu polityka, do Wiednia tak samo, a w Warszawie — jako przedstawiciela pierwszego państwa, które nawiązało stosunki z tą Polską wyzwoloną, nawet według słów kolegi Daszyńskiego — przez sojuszników, — pan Moraczewski przyjął pana Kesslera, przedstawiciela Niemiec (okrzyki oburzenia). Pan Moraczewski określał swoją politykę, jako politykę dobrych stosunków ze wszystkimi. Gdyby ta polityka była — na nieszczęście narodu — troszeczkę dłużej potrwała, dzielilibyśmy dzisiaj losy Berlina. Proszę panów, i dopiero przyjazd delegata Komitetu paryskiego, pana posła Grabskiego doprowadził do usunięcia pana Kesslera z Warszawy, i do wysłania przez naczelnika państwa jego delegatów także do Komitetu paryskiego. Pan Moraczewski mówił o swej polityce neutralności. Ale proszę panów, polityka pana Moraczewskiego neutralną nie była, on był przyjacielem Niemiec i to nie lada. Na dowód tego przytoczę panom książkę, opublikowaną przez pana Moraczewskiego (głos: w którym roku?). Niech pan będzie cierpliwy, to w swojem miejscu pan się dowie. Książka wydana w roku 1915 w Lozannie, a więc bez cęzury austrjackiej i niemieckiej, książka pod tytęłem „Zarys sprawy Polski w obecnej wojnie, rozmyślania polityczne na obecną dobę“, napisana przez inżeniera Jędrzeja Moraczewskiego, którą to książkę brygadjerowi wojska polskiego, Józefowi Piłsudskiemu, jako skromny upominek poświęca.
W tej książce na str. 58 jest kwiatuszek z dziedziny międzynarodowej: „Prasa i politycy angielscy muszą mówić wbrew swemu przekonaniu, udawać zimną krew i wielką pewność siebie. Zresztą przebieg wojny kruszy z każdym dniem skałę, na której ufundowano kościół wiary w wszechmoc angielską“, a na str. 68 znajduje się dalszy ustęp (czyta): „Interes Niemców austrjackich idzie równolegle z naszym interesem, utraty galicyjskiego rynku zbytu nie biorą na serjo, licząc na swą zdolność i umiejętność konkurowania z polskim przemysłem. Politycznie takie rozwiązanie sprawy polskiej t. j. połączenie Królestwa i Galicji pod berłem Habsburgów — oddaje im władzę nad resztą narodów w Austrji, a przedewszystkiem nad Czechami... Jasną jest rzęczą, że to załatwienie nie odpowiada ani Czechom, ani Rusinom, jeżeli jednak mówić mam o interesie miarodajnych czynników Austrji, uwzględnić muszę przedewszystkiem interes dwóch w Austrji panujących narodów, Polaków i Niemców, a ten jest jasny i w zasadzie zgodny“.
I tu kolega pan Daszyński śmie mówić o frymarczeniu koroną polską, o frymarczeniu przyszłością narodu polskiego. Pan Stolarski powiadał, że tylko książęta i hrabiowie jeździli do Berlina — a zdaje się nie pamiętać, w imieniu kogo pan Niemojowski telegrafował.