l tak to czytaliśmy w jednem piśmie, jak to marszałek koronny p. Niemojowski, z okazji urodzin Wilhelma, wysłał z powinszowaniem telegram w imieniu rady stanu, a do tej rady stanu należał poseł Stolarski, w którego imieniu więc także p. Niemojowski telegrafował. Proszę panów, dla odświeżenia pamięci tak niedawnych dziejów, pragnę uwiecznić ten telegram, wysłany przez ową radę stanu razem z sprzeciwem dzisiejszym pana kolegi Stolarskiego w protokóle tego sejmu. Ten telegram brzmi tak: Do jego cesarskiej mości, cesarza Niemiec, króla pruskiego i t. d.... w wielkiej kwaterze głównej. „W tak uroczystym dniu urodzin waszej cesarskiej mości tymczasowa rada stanu Królestwa Polskiego pozwala sobie złożyć swe życzenia dla wielkomyślnego postanowienia waszej cesarskiej mości, i raczy wasza cesarska mość przyjąć wyrazy najgłębszej wdzięczności za ogłoszenie aktu z dnia 5 listopada, wyrazy, które wasza cesarska mość w ręce nasze złożyła wraz ze swoim najdostojniejszym sprzymierzeńcem i poręczyła wskrzeszenie Państwa Polskiego. Marszałek koronny Niemojowski“. (Ogromną wrzawa na lewicy.) Te okrzyki zdradzają waszą kulturę polityczną. W Bernie, jako przedstawiciela Polski osadził pan Moraczewski pana Zaleskiego, któremu Francja odmówiła wjazdu, bo dobrze jej był znany jego stosunek z poselstwem niemieckiem. Ministrem spraw zagranicznych w gabinecie pana Moraczewskiego był pan Wasilewski, który pisywał swego czasu artykuły w pismach wydawanych przez przyjaciół Niemiec — „Polen“ i „Polnische Blätter“. Dalszych przedstawicieli w rządzie pana Moraczewskiego nie będę wymieniał (wrzawa), ale zaznaczę tylko to. Zaznaczam tylko jeszcze jedną rzecz, że pan Moraczewski nie wysłał przedstawicieli Polski do misji sojuszników w Budapeszcie i w Bukareszcie, tam, gdzie należało ich wysłać, tam — do naszych przyjaciół. I co się dziwić temu, że państwa sojuszników rządu tego uznać nie chciały. Zachodzi tu tedy pytanie, czy Polska ma mieć przedstawicieli w radzie międzysojuszniczej lub nie? I życzliwe Polsce mocarstwa koalicyjne proponowały komitetowi paryskiemu, by się ogłosił rządem, ale komitet paryski tę propozycję kilkakrotnie odrzucał. Ale aby Polska miała swoje przedstawicielstwo w tych naradach międzysojuszniczych, komitet paryski przyjął przyznane mu przez państwa sojusznicze prawa rządu faktycznego w zakresie polityki zagranicznej. Proszę panów, pan kolega Daszyński atakował tutaj pana Piszona za to, że mówiąc w parlamencie francuskim, rządem nazywał komitet paryski. Proszę przypomnieć sobie okoliczności, podczas których pan Piszon głos zabrał: chodziło wówczas w Paryżu o politykę zagraniczną, i pan Piszon, nazywając komitet paryski rządem regularnym, bronił przez to praw Polski do przedstawicielstwa na konferencji międzysojuszniczej. (Brawo.)
Proszę panów, ja wiem, że pan kolega Daszyński nie jest tym człowiekiem, któryby nie pragnął tego przedstawicielstwa Polski na tej naradzie międzysojuszniczej, a proszę panów, jeśli ktoś poza tą Izbą atakował p. Piszona o to, musiałbym o nim powiedzieć, że nie pragnie przedstawicieli Polski na naradzie sojuszniczej. W rządzie