Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom II.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Spostrzegając Walerego, który się kłania.
Czy do mnie?
ERGAST do Walerego:
Panie, dalej!
SGANAREL nie zwracając uwagi na Walerego:
Tam mi żaden gaszek
Walery kłania się znowu.
Nie przyjdzie... Cóż u licha?..
Odwraca się, spostrzega Ergasta, który kłania mu się
z drugiej strony: A to co za ptaszek?
WALERY: Może panu nie w porę to zjawienie gości?
SGANAREL:
Być może.
WALERY: Jednak, zaszczyt pańskiej znajomości,
To dla mnie takie szczęście, rozkosz tak niezwykła,
Że z tej gorącej chęci śmiałość ma wynikła.
SGANAREL:
Przypuśćmy.
WALERY: Pan wybaczy, że go niepokoje,
Lecz cały chcę się oddać na usługi twoje.
SGANAREL:
Bardzo wierzę.
WALERY: Mam zaszczyt sąsiadować z panem;
Jest to traf, który szczęściem może być nazwanym.
SGANAREL:
Bardzo proszę.
WALERY: A czy też pan już słyszał może
Najnowsze wieści, które krążą dziś na dworze?
SGANAREL: Co mi do nich?
WALERY: Lecz czasem bywają nowiny,
Co ciekawości naszej dają dość przyczyny.
Czy pójdzie pan zobaczyć, jak w Paryżu całym
Dzień Delfina[1] obchodzą festynem wspaniałym?

  1. Aluzja do współczesnego obchodu urodzin syna Ludwika XIV, które przypadły 1 listopada 1661.