Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom I.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

MAGDUSIA: O nieba! cóż za zuchwalstwo!
LA GRANGE: Ale dość tego! Nie będą już więcej używali naszych sukien, aby się mizdrzyć do was i udawać elegantów! Jeśli chcecie ich kochać, owszem, proszę, ale niech to będzie dla ich pięknych oczu. Dalej, ściągnąć z nich wszystko!
JODELET: Diabli wzięli naszą elegancję.
MASCARILLE: Markizat i wicehrabstwo leżą już na podłodze.
DU CROISY: Ha, łotry jedne, wy macie czelność z nami stawać do współzawodnictwa! Gdzieindziej możecie sobie szukać przyborów do zdobywania łask w oczach naszych piękności, rozumiecie?
LA GRANGE: Niedość, że nam odbili panny, jeszcze musieli to zrobić w naszych własnych ubraniach!
MASCARILLE: O losie, jakżeś niewierny!
DU CROISY: Dalej, ściągnąć z nich wszystko do ostatka!
LA GRANGE: Zabrać mi zaraz stąd te łachy! A teraz, moje panie, gdy już wrócili do własnej postaci, możecie ciągnąć dalej swoje gruchania dokąd się wam podoba; zostawiamy wszelką swobodę i oświadczamy obaj, że nie będziemy ani trochę zazdrośni.

SCENA SIEDMNASTA.
MAGDUSIA, KASIA, JODELET, MASCARILLE, GRAJKI.

KASIA: Och, cóż za upokorzenie!
MAGDUSIA: Trzęsę się z wściekłości.
JEDEN Z GRAJKÓW do Mascarilla: Cóż to wszystko ma znaczyć? A któż zapłaci co się nam należy?
MASCARILLE: Pomówcie z panem wicehrabią.