Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom I.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
W duszy mojej posiada skarb zarówno cenny.
Choć Leljuszowi sprzyja serca mego wnętrze,
Andres do mej wdzięczności ma prawa najświętsze,
Która nigdy nie ścierpi, by płomień tak luby
Dawał szczęście innemu, kosztem jego zguby.
Tak, jeśli ogniom jego nie będę powolną,
Jeśli miłość ma jemu sprzyjać nie jest zdolną,
Wówczas przynajmniej winnam to sprawić dla niego,
By nią, z jego uszczerbkiem, nie darzyć innego;
I, jeśli jego uczuć chęć ma nie uświęci,
Tyleż gwałtu własnego serca zadać chęci.
Gdy więc widzisz, w mej duszy co się dzisiaj dzieje,
Powiedz, żali tu można mieć jakąś nadzieję?
MASKARYL:
W istocie, aby z tylu przeszkód wyjść zwycięskim,
Trzebaby chyba władać kunsztem czarnoksięzkim!
Jednak, do dzieła wezmę się dziś z całej duszy;
Zapał mój ziemię, niebo, powietrze poruszy,
Aby znaleść ratunek w jakiej nowej sztuce.
By ci los twój oznajmić, niebawem powrócę.



SCENA TRZYNASTA.
HIPOLITA, CELJA.
HIPOLITA:
Odkąd pani tu bawi, w całem naszem mieście,
Wszędzie dokoła słychać lamenty niewieście
Na czary twoich oczu, co, w dziwnym sposobie,
Wszystkich kochanków chęci zwracają ku tobie.
Uroków, jakie pani rozsiewasz dokoła,
Żadne serce, jak mniemam, uniknąć nie zdoła,
I orszak twój, wciąż w nowe zdobycze bogaty,
Z każdym dniem w plon porasta, kosztem naszej straty.
Co do mnie, nie widziałabym zbyt wielkiej szkody
W tak przemożnych zwycięstwach twej rzadkiej urody,