Strona:Molier-Dzieła (tłum. Boy) tom I.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Nie chcę go drażnić sprawy przedwczesnym rozgłosem.
Że zaś istoty rzeczy to w niczem nie zmienia,
Wolałem tutaj użyć cudzego imienia,
I ten tu pierścień, oto oznaka jedyna
Dla tego, kto odbierze ją z rąk Tryfaldyna.
Przedtem jednakże pragnę przygotować środki,
By ukryć ludzkim oczom cel mych pragnień słodki,
I znaleźć jak najrychlej dogodne ustronie,
Gdzie wraz z mą ukochaną przed światem się schronię.
MASKARYL: Jeżeli o to chodzi, moja rada taka:
Jest tuż za miastem domek mojego krewniaka;
Tam możesz pan umieścić ją z całym spokojem,
Że nikt wiedzieć nie będzie o gniazdeczku twojem.
LEANDER:
Brawo! świetnie się wszystko układać zaczyna.
Bierz pierścień i co żywo spiesz do Tryfaldyna.
Gdy mu stawisz przed oczy ten znak umówiony,
Weźmiesz Celję bez żadnych przeszkód z jego strony;
Poczem, w domku przez ciebie bezpiecznie ukryta...
Lecz cicho!... wszak tu idzie ku nam Hipolita.

SCENA DZIESIĄTA.
HIPOLITA, LEANDER, MASKARYL.
HIPOLITA: Mam dla pana nowinę, ale któż odgadnie,
Czy dlań smutek, czy radość w niej kryje się na dnie.
LEANDER:
Rozstrzygnąć tej zagadki mój rozum nie zdoła,
Póki jej nie usłyszę.
HIPOLITA:Zatem do kościoła
Chciej mnie pan odprowadzić: opowiem ci w drodze...
LEANDER do Maskaryla.
Ty biegnij, gdziem ci kazał; pędź na jednej nodze!