Strona:Mikołaj Biernacki - Piosnki i satyry.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A gospodyni do Jana
Mówiła, i do Stefana,
Że pokojówka ladaco.
Guwernantka też złośnica;
Ciągle się tylko maluje;
Wieczór jak się zgasi świeca,
To ja ich dobrze szpieguję.
Gospodyni wódkę pije.
Ja się nie wtrącam w niczyje;
Lecz gdy mam mieć ciągłą zwadę,
Proszę o konie i jadę.

— Tatku! Tatku! proszę Tatki!
Stało się coś okropnego!
Staś otworzył do szufladki,
I zabrał moje okładki;
I powiada że to jego.
Jeszcze się na mnie jendyczy.
Niech mu Tatko oddać każe
I niech go Tatko wykrzyczy,
Jak to raz za kałamarze.
Ja nie wtrącam się Stasiowi;
A jak Tatko mu nie powie,
No, to ja salopkę kładę,
Proszę o konie i jadę.