Strona:Miguel de Unamuno - Po prostu człowiek.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Markiz zwracał baczną uwagę, aby narzeczeni nigdy nie zostawali we dwoje. Wyręczał się Karoliną, wiedząc, że nikt lepiej od Karoliny nie wprowadzi przyszłego zięcia w świat obowiązujących tradycyj i rodowych obyczajów markizów de Lumbria Suarez y Tejada.
Partnerzy markiza, służba, a nawet niektórzy obywatele miasta, których intrygowała zawsze tajemniczość tej rezydencji, zdali sobie sprawę, że wkrótce po wprowadzeniu Tristana do domu, w roli oficjalnego pretendenta do ręki Luizy, atmosfera moralna, panująca w pałacu markiza, stała się jeszcze bardziej ponura i mroczna. Markiz coraz częściej zapadał w milczenie, donia Vincenta skarżyła się coraz częściej na hałasy, których wcale nie było, a kłótnie dwóch sióstr stawały się z dnia na dzień coraz gwałtowniejsze, chociaż dokonywały się w — milczeniu!
Spotykając się na korytarzu, potrącały się, dogryzały sobie wzajemnie — lecz wszystko to odbywało się jakby za jakąś ciężką kotarą milczenia. Nawet krzyk zdawał się