Strona:Miguel de Unamuno - Po prostu człowiek.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ksyku. W Meksyku w tajemniczy sposób doszedł Gomez do olbrzymiej fortuny, którą obliczano na parę milionów durów.
W trzydziestym czwartym roku życia przybył do Europy, z zamiarem osiedlenia się w Hiszpanii.
Mówiono, że jest bezdzietnym wdowcem. Najfantastyczniejsze legendy krążyły o nim. Ci, którzy znali go bliżej, mieli go za człowieka ambitnego, upartego i zamkniętego w sobie. Chełpił się swym niskim pochodzeniem.
Pieniądze otwierają wszystkie drzwi.
— Nie wszystkie i nie każdemu — ośmielono się zauważyć.
— Nie przed każdym — tak to prawda, lecz napewno przed tymi, którzy własnymi siłami doszli do fortuny. Pankowie dziedziczni, książątka cukrowe lub hrabięta bawełniane, nie wchodzą oczywiście w rachubę. Mimo ich milionów nikt się z nimi nie liczy. Lecz ja? ja? Ja, który zrobiłem majątek z niczego, dzięki tym dziesięciu palcom? Ja?
Trzeba było słyszeć jak wymawiał owo