Strona:Mieczysław Romanowski - Dziewczę z Sącza.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Po nad krzyżami wiją się pioruny,
Jak z harfy niebios potargane struny,
Płoną świątynie i zagrody kmieci,
Dym ofiarniczy kłębem w górę leci,
Na gruzach płaczą sieroty, twe dzieci!
Sąsiad spokojny zabawia się tanem,
Kiedy ty harce zawodzisz z poganem,
I knuje zdrady, lub zaprawia wina,
A tyś mu tarczą od strzał poganina;
Ani ci poda ręki ku pomocy,
Choć wie, za kogo walczy lud północy!
Bije godzina, ty czekasz ofiary
Z bronią w prawicy, z sercem, arką wiary,
Krzyż bronić spieszy na pola lud dzielny,
Na polach ginie, a krzyż nieśmiertelny!
Z dziękczynną pieśnią, przed obliczem pana,
Stajesz zwycięska, własną krwią oblana!





Krwawo twe oczy powitała zorza,
U ramion skrzydła srebrzyste, dwa morza,