Strona:Mieczysław Romanowski - Dziewczę z Sącza.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Wstęp.


Stałaś strażnicą przed ołtarzem Pana,
Biała, krwi własnej wstęgą przepasana,
Jako ofiary jego wielkiej chwały,
Wieczne nad tobą pożogi błyskały,
Góry twe były podnóżami arki,
Na polach czuwał lew, do boju szparki,
Ptacy ku niebu wzlatywały z wieścią,
A lud żył rolą, bojem i powieścią!...
Z okiem i sercem wzniesionem do krzyża,
Słuchał on pieśni gromowego spiża...
Czuwał wigilje... tam już wróg się zbliża!

Zagrzmiały boje: z wieżyc Carogrodu
Zawistnie błyska złoty księżyc wschodu,