Strona:Mieczysław Romanowski - Dziewczę z Sącza.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pomiędzy nimi pomieszane stoją
Drżące niewiasty, i dziatwy płacz koją;...
Tam błyszczą lunty, oparte o spiże..
Matki pomyśleć nie śmią o jasyrze,
Uklękły, dzwonek wezwał je do Boga....
A po nad niemi skrzy się mleczna droga.

I ucichł dzwonek, ucichł jęk kobiecy,
Dziewczęta same zostały w kaplicy,
Tam pod ołtarzem uplatają w wianek,
Nadbrzeżne lilje i z boru równianek.
A u ołtarza Przenajświętsza Panna,
Nad nią skrzy lampa jak zorza poranna,
Dwaj aniołowie trzymają zasłonę....
Przez okno widać niebo oświecone,
Dalej krzyż czarny, oparty o zbroję,
A w kratach dzikie bluszcze i powoje.

I plotą wianek i nócą chórami:
— «Matko przeczysta zmiłuj się nad nami!»